KOMISJA WOJSKOWA
Były to czasy, że pobór do wojska młodych
chłopców odbywał się na wiosnę i jesień. Były jeszcze w mniejszym
wymiarze pobory w innych terminach, zwane „dzikimi”. Powołanie do
zasadniczej służby wojskowej dostawał prawie każdy zdrowy chłopak. Później, będąc już w wojsku, osobiście przekonałem się, że brali również do armii niezbyt zdrowych.
W Radomiu pracowałem w Zakładach Przemysłu Tytoniowego jak mechanik maszyn.
Wrzesień był piękny, za godzinę kończę pracę i wieczorem będę w domu. W
domu zastałem wezwanie na wojskową komisję lekarską, idę na zabawę w
remizie strażackiej. Na zabawie mówię, że dostałem wezwanie na komisję
wojskową, Chyba źle zrozumieli, po paru piwach mieli takie prawo.
Musiałem tłumaczyć, że to dopiero komisja. No i zaczęło się, zakupili mi
parę piw, no bo w wojsku nie będzie. Otrzymałem mnóstwo rad, nawet od
tych, co nigdy w wojsku nie byli.
W pracy poinformowałem, że w poniedziałek 15.10.1979
r. Idę na komisję wojskową i pewnie na wiosnę wezmą mnie w kamasze. Na
komisję stawiłem się w wyznaczonym terminie. Jakiś stary budynek, na
zadymionym korytarzu głośno. Sami bohaterowie, chichy śmichy, rozglądam
się, ale nikogo znajomego nie zauważyłem. Wzywają po parę osób, trochę
to trwa. Wychodzi pierwsza grupa, którą natychmiast atakujemy, no i jak
było. Już cwaniaczki, zachowują się jak starzy weterani armii. No nie
było łatwo, każą się rozebrać do naga i się nachylić. Podchodzi laska i
wali rózgą po dupie, hehehe. To takie pierwsze badanie wytrzymałościowe przyszłego żołnierza. Śmiejemy się, nie pier ..olcie, tylko mówcie prawdę. Wejdziecie, to zobaczycie, najważniejsze to dostać kategorie D, całkiem do du.y i aż się usmarkał ze śmiechu. Nareszcie wchodzę z innymi, chyba 10 osób. Na sali zestawione stoły, za którymi siedzą lekarze różnych
specjalności oraz laska nie pierwszej świeżości. Każą się rozebrać do naga i stanąć w szeregu w kolejności wezwania. Qwa, w czasie rozbierania oprócz pierwszego nikt nie pamiętał, kto po kim był wyczytywany.
No szfeje, ostatni raz czytam kolejność. Stoimy w szeregu z fajfusami na wierzchu, sprawdzają jeszcze raz po nazwisku.
Kilka pytań, wychodzi laska z jakimś pręciem i każe nachylić się i rozszerzyć pośladki. Może rzeczywiście będzie nas
prała po dupie, ale słyszę, jak pod chodzi do każdego. Ten w porządku,
ten w porządku, ten też w porządku tylko nie domyty, parskamy śmiechem.
Cicho zasrańce, nie było komendy się śmiać. Każą się wyprostować i teraz
lekarz podchodzi do każdego i każe zakasłać. Jeszcze po kilka pytań, ubierać się i czekać na korytarzu.
Otrzymujemy książeczki wojskowe ze wpisem zdolny lub niezdolny do zasadniczej służby wojskowej. W kilkunastu dostajemy też wezwanie do stawienia się na drugi dzień (wtorek 16.10.1979r) do WKU Kozienice. Informują nas, że WKU wyda nam zwolnienia do zakładu pracy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz